Jest rok 2006. Zarząd Volkswagena wie, że ich silnik diesla nie spełni amerykańskich standardów emisji. Więc poprosili
inżynierów o rozwiązanie nie wymagające przeprojektowania silnika.
Wyobraź sobie scenę spotkania w salce konferencyjnej. Co było powiedziane? Na co się zgodzili? Możemy nigdy nie poznać
wszystkich szczegółów; ale jasne jest to, że zarząd poprosił inżynierów o znalezienie sposobu oszukania testów emisji.
Poniższy tekst jest luźnym tłumaczeniem wpisu bloga Roberta Cecila "Wujka Boba" Martina ze strony :
Proszę o komentarze, jeżeli ta luźność jest zbyt daleko posunięta.
Teraz pomyśl o tych inżynierach. Jaki fajny mieli problem do rozwiązania. No, naprawdę! Wyobraź sobie ile zabawy, może
być w wymyśleniu jakiegoś sprytnego sposobu oszukania testów emisji. Jak byś to zrobił? Czy zrobiłbyś to w sprzęcie?
Czy zrobiłbyś to w oprogramowaniu? Jak byś wykrył, że jesteś na stanowisku testowym?
"Czekajcie!" - powiedział jeden z geeków. Rozejrzał się po pokoju,
upewniając się, że wszystkie oczy patrzą na niego, wykorzystując chwilę ciszy do perfekcji. "Na stanowisku testowym, ...
koła się kręcą, ... ale samochód się nie porusza."
"O, WOW!" - mówi inny inżynier. "Czy nie moglibyśmy użyć GPS-a do sprawdzenia czy samochód się porusza"?
Wyobraź sobie tę burzę mózgów, te "dobre" pomysły. Te fajne uczucie, kiedy wiesz, że jest naprawdę sprytne rozwiązanie tego problemu.
Wyobraź sobie tę burzę mózgów, te "dobre" pomysły. Te fajne uczucie, kiedy wiesz, że jest naprawdę sprytne rozwiązanie tego problemu.
Wyobraź sobie, jak zadowolony był zarząd z tym naprawdę fajnym rozwiązaniem inżynieryjnym. Wyobraź sobie, jak dumni byli inżynierowie.
...
I teraz, jeden z nich, James Liang, idzie do więzienia. Będą inni, którzy za nim pójdą. Linią ich obrony było, oczywiście,
to, że oni tylko wykonywali polecenia. Oni tylko chcieli utrzymać swoje miejsca pracy - chcieli być pewni, że mogą zapewnić
utrzymanie swoim rodzinom. Ale ta linia obrony nie zadziałała. Zostali wtrąceni do więzienia. Wiele lat w kiciu:
"Ten 40-miesięczny wyrok więzienia był [] najwyższym możliwym pięcioletnim okresem za tego typu przestępstwa. Prawnik
Liang'a prosił o zamianę wyroku więzienia na okres aresztu domowego tłumacząc, że jego klient tylko wykonywał rozkazy
w duchu 'źle pojętej lojalności dla swojego pracodawcy.'"
No i grzywna. Spora grzywna za spore partactwo.
"Mimo, że prokuratorzy federalni żądali tylko 20'000$ grzywny, sędzia stanu Michigan Sean Cox zdecydował uczynić przykład z tego komputerowca
i nakazał zapłatę 10 razy większą, jako przestrogę dla innych inżynierów i zarządzających z branży motoryzacyjnej."
Inżynierowie, zapiszcie sobie, proszę: Wasz pracodawca Was nie obroni. Wykonywanie swoich obowiązków nie oznacza ślepego podążania za poleceniami.
Sądy będą wymagać od Was wysokich standardów etycznych, nawet gdy pracodawca nie będzie ich od Was wymagał.
Powyższy tekst jest luźnym tłumaczeniem wpisu bloga Roberta Cecila "Wujka Boba" Martina ze strony :
Proszę o komentarze, jeżeli ta luźność jest zbyt daleko posunięta.
Ale ten wyrok nie wynika z faktu, że pracodawca nie broni, ale z faktu, że według prawa odpowiada ten kto daną rzecz zrobił.
OdpowiedzUsuńDlatego też Liang nawet nie musiał nawet wiedzieć co dokładnie programuje i tak by popełnił przestępstwo.
Uważam, że Ty, ja i większość w tej branży jest na tylko inteligentna, że zawsze wie co robi. Wydaję mi się, że Wujek Bob używa argumentu o pracodawcy po to, by przekonać nieprzekonanych, że w dłuższej perspektywie nie opłaca się robienie rzeczy złych.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego koniecznie złych? Ile razy otrzymując specyfikację jakiejś funkcjonalności zastanawiasz się czy zaimplementowanie tego jest zgodne z prawem?
UsuńPowiem więcej w wielu przypadkach musimy zaufać, że nasz pracodawca nie wpuszcza nas na tego rodzaju minę, bo nie jesteśmy specjalistami w zakresie takiego czy innego prawa.